Dzisiejszy wpis stanowi mini- reportaż. Po beztroskiej majówce rozpoczęłam intensywny tydzień warsztatów, dzisiaj miałam okazję wziąć udział w zajęciach z Joanną Cyd- Petruczenko (w Bytomiu) na temat sztuki malowania henną. Oglądając jej zdjęcia w portfolio, byłam pełna podziwu! Po interesującym, ale konkretnym wprowadzeniu przyszła pora na praktykę. Najpierw nieśmiały debiut na kartkach, później na własnej skórze. A efekty? Jak dla mnie debiut zakończony powodzeniem (z lewej moja ręka).
Nie będę zdradzać wszystkich szczegółów, ale dla zainteresowanych hennowaniem w moim wykonaniu, w oparciu o bloga Joanny postanowiłam skrótowo przedstawić najistotniejsze informacje dotyczące pielęgnacji wzoru namalowanego henną:
- po 6-8h możemy zaschnięty wzór tj. „skorupkę” delikatnie drapać lub usunąć plaster zabezpieczający delikatnie z użyciem oliwki,
- po usunięciu „skorupki” nasz wzór jest intensywnie pomarańczowy, od tej chwili należy smarować go tłustymi kremami (np. klasyczna granatowa Nivea), a przez 16h unikać kontaktu z wodą i oczywiście detergentami (w tym szampon do włosów)
- prawdziwa henna pełny kolor uzyskujemy po 48-72 godzinach, trzyma się 1,5-2 tygodni (w zależności od miejsca, może utrzymać się trochę dłużej),
- w celu pozbycia się henny ze skóry należy użyć peelingu lub domowej papki z sodą oczyszczoną i szorstkiego ręcznika
A dlaczego wzory nie są od razu ciemne, jak delfiny z deptaka nad Bałtykiem? Moje drogie, nie istnieje czarna henna! To, co możecie zafundować sobie na molo w np. Sopocie ma najczęściej w swoim składzie PPD czyli składnik czarnej farby do włosów! Jak połowa produktów z drogerii nie ma to nic wspólnego z 100% henną.
Prawdziwa henna, a właściwie stosowana w hennowaniu pasta składa się ze sproszkowanych liści krzewu Lawsonia Inermis oraz naturalnych dodatków, np. mój ulubiony olejek lawendowy i daje kolor pomarańczowo- brązowy. Istnieje też inna jeszcze odmiana tymczasowego barwienia skóry, w efekcie przypominająca autentyczny tatuaż- jagua.
Serdecznie zapraszam na wiosenno- letnie hennowanie, a po więcej szczegółów odnośnie sztuki hennowania i samych warsztatów odsyłam pod adres http://henna-katowice.blogspot.com/ ;-)
W międzyczasie postaram się uchwycić na zdjęciach ewolucję koloru namalowanego przeze mnie wzoru :-) Póki co wyglądam dość... nietypowo, ale pocieszam się, że pachnę lawendą ;-)
Edit 9/05/2016: Tak prezentuje się naturalna henna tuż po zdrapaniu zaschniętej warstwy i następnego dnia
Edit 9/05/2016: Tak prezentuje się naturalna henna tuż po zdrapaniu zaschniętej warstwy i następnego dnia
Piękne wzory. Muszę przyznać, że zaskoczyła mnie wiadomość, że nie ma czarnej henny :)
OdpowiedzUsuńO tym akurat słyszałam, ale na warsztatach rozbawiła mnie informacja, co ludzie do henny bezkrytycznie dodają :) uważajcie kochani :-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń